W Bogatyni afera goni aferę
I tu chyba nikt nie jest już zaskoczony. W ubiegłym tygodniu całą Polskę obiegła informacja o zatrzymaniu przez CBŚP pięciu osób podejrzanych o szereg nieprawidłowości przy składowaniu odpadów komunalnych w Bogatyni. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że wśród zatrzymanych jest Andrzej G. – były burmistrz Bogatyni, do marca 2018 r. związany z Prawem i Sprawiedliwością oraz Sławomir Z. – były dyrektor ds. ekonomiczno-komunalnych w Gminnym Przedsiębiorstwie Oczyszczania w Bogatyni, prezes zarządu PGE Energia Odnawialna, do niedawna działacz PiS, bliski współpracownik wiceminister edukacji Marzeny Machałek i szef powiatowych struktur partii w Zgorzelcu. Według śledczych w przestępczy proceder zaangażowana była także Stella G. – była szefowa GPO, obecnie zarządzająca Eltur-Serwis oraz Janusz P. – były szef Bogatyńskich Wodociągów i Oczyszczania. Wobec całej czwórki Sąd Rejonowy Wrocław Śródmieście uwzględnił wnioski prokuratora i zastosował środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztu. Piąta zatrzymana Joanna P. to była pracownica GPO, która odpowiadała m.in. za naliczanie tzw. opłat środowiskowych. Urzędniczkę zwolniono po złożeniu wyjaśnień.
Do Bogatyni trafiały śmieci z Niemiec
Wg prokuratorów podejrzani fałszowali dokumenty dotyczące przywozu śmieci na składowisko w Bogatyni. Z ustaleń śledczych wynika, że w latach 2012-2018 do Bogatyni trafiały odpady mieszane (niesegregowane), natomiast w dokumentacji widniały wpisy, że są to odpady biodegradowalne. Dzięki temu podejrzani mogli zaniżać opłaty środowiskowe. Wg szacunków, w tym czasie zatrzymani mogli wzbogacić się o około 5 mln zł, natomiast straty Skarbu Państwa sięgają od 1,5 do 7 mln zł. To jednak nie wszystko. Na składowiska, bez stosownych zezwoleń, sprowadzano prawdopodobnie odpady komunalne z Niemiec.
Kara 15 lat pozbawienia wolności
Podejrzani mogą spędzić za kratkami nawet 15 lat. Prokurator Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości zorganizowanej i Korupcji we Wrocławiu Prokuratury Krajowej przedstawił zatrzymanym zarzuty niegospodarności, przekraczania uprawnień, przyjęcia korzyści majątkowych i fałszowania dokumentacji. Czworo podejrzanych usłyszało dodatkowo zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Sprawa ma charakter rozwojowy, a prokuratura nie wyklucza kolejnych zatrzymań.
Wszyscy czekają na komentarz Marzeny Machałek
Wyborcy, a w szczególności mieszkańcy naszego regionu czekają na komentarz wiceminister edukacji Marzeny Machałek, która nie odniosła się jeszcze do sprawy i jest nieuchwytna dla mediów. Sławomir Z. miał potężne wsparcie ze strony posłanki. W wyborach samorządowych w 2010 i 2014 r. wspierała jego kandydaturę na burmistrza Zgorzelca. Jak podaje Fakt, w 2010 r. dzięki stawiennictwu Machałek Z. objął stanowisko wiceprezesa w GPO. W 2015 r. gdy PiS wygrał wybory do Sejmu objął stanowisko prezesa spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna. W 2018 r. gdy Z. popadł w konflikt ze związkowcami a jego posada prezesa wisiała na włosku, posłanka zdecydowała się napisać do Jarosława Kaczyńskiego list pochwalny. Skutecznie. Posadę zachował, a trzy miesiące później awansował na stanowisko prezesa PGE Energia Odnawialna.
Poseł PO-KO Robert Kropiwnicki zaapelował do ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry o objęcie tej sprawy osobistym nadzorem, by nie została ona "ukręcona z przyczyn politycznych". Natomiast radny sejmiku dolnośląskiego z ramienia PO, były europoseł Piotr Borys skierował pytanie do Marzeny Machałek, czy miała ona wpływ na awans Sławomira Z. na funkcję prezesa spółek PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna oraz PGE Energia Odnawialna - poinformował portal samorządowy.
Sławomir Z. i Stella G. stracą stanowiska
Do takich informacji dotarł Fakt24. Rada nadzorcza PGE Energia Odnawialna ma jeszcze w tym tygodniu podjąć decyzję o odwołaniu Sławomira Z. z funkcji prezesa. W najbliższym czasie ze stanowiskiem prezesa Eltur-Serwis ma pożegnać się także Stella G.