We wtorek (9.11) przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu ruszyła rozprawa dotycząca skargi Czechów na działalność KWB „Turów” w Bogatyni. Pierwszy dzień nie przyniósł rozstrzygnięcia – odbyło się jedynie wysłuchanie stron.
Podczas trwającej ponad 3 godziny rozprawy, czeski pełnomocnik oskarżył Polskę o złamanie unijnych przepisów środowiskowych przy przedłużeniu koncesji na dalsze funkcjonowanie odkrywki w Turowie. Stwierdził także, że przy wydawaniu decyzji, nie uwzględniono obaw mieszkańców miejscowości przygranicznych związanych z gwałtownym opadaniem wód gruntowych.
Możemy porównać liczby, które były przewidziane w modelach hydrologicznych z tymi które są w rzeczywistości. Widzimy bardzo jasno, że woda opada szybciej niż przewidywano to przed laty – powiedział dziennikarzom Martin Smolek, wiceminister spraw zagranicznych Czech.
Polska odpierała te zarzuty, uznając argumenty strony czeskiej za bezzasadne.
Dziś przed TSUE przedstawiliśmy nasze stanowisko w odpowiedzi na skargę Republiki Czeskiej dotyczące funkcjonowania turoszowskiego kompleksu energetycznego. Wskazywaliśmy na wiele konkretnych argumentów, które bardzo dobrze udokumentowaliśmy. Mamy nadzieję na szybkie zakończenie tego sporu przed TSUE – podkreślił Piotr Dziadzio, wiceminister klimatu i środowiska, Główny Geolog Kraju.
Następnym etapem formalnym ws. kopalni Turów jest wydanie opinii przez rzecznika generalnego oraz wydanie wyroku w sprawie. Mając na uwadze uwzględnienie polskiego wniosku o tryb przyśpieszony powinno to nastąpić w pierwszym kwartale 2022 r.
Wyroku możemy spodziewać się na początku przyszłego roku. O ile w ogóle zapadnie – bo gdyby wcześniej Polska i Czechy porozumiały się, a Praga wycofała swoją skargę, to unijny sąd może nigdy nie wydać orzeczenia.
W trakcie rozprawy nie wspomniano o prowadzonych od maja negocjacjach między Polską a Czechami. Jednak po, pełnomocnicy obu stron zapewniali, że porozumienie jest na wyciągnięcie ręki. Ale nawet jeśli do niego dojdzie, to Polska będzie musiała zapłacić kary za nie wstrzymanie czasowe wydobycia w KWB Turów. Komisja Europejska wysłała pierwsze wezwanie do uiszczenia kary w wysokości 15 mln euro za pierwszy okres nie przestrzegania postanowienia unijnego trybunału. Jeśli Polska nie zapłaci do końca grudnia, to Komisja Europejska zapowiada, że potrąci te pieniądze z unijnych funduszy dla naszego kraju.
Do dziś rachunek za Turów wynosi już ponad 25,7 mln euro, czyli około 119 mln zł.