Według PiS, którego politycy zainicjowali zmiany, celem jest uniknięcie problemów logistycznych związanych z nałożeniem się dat wyborów samorządowych i parlamentarnych. Związane jest to przede wszystkim z wydłużeniem kadencji władz samorządowych z 4 do 5 lat. Przez zmianę doszło do zbiegu dat wyborów parlamentarnych i samorządowych.
Oznacza to, że kadencja: rad gmin, rad powiatów oraz sejmików województw; rad dzielnic miasta stołecznego Warszawy; wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, która upływa w 2023 roku, ulega przedłużeniu do 30 kwietnia 2024 roku.
Przybliżone terminy wyborów to:
- 31 marca,
- 7 kwietnia,
- 14 kwietnia,
- 21 kwietnia.
Ostatecznie o dacie zdecyduje premier.
Podpisanie przez prezydenta ustawy i sam pomysł przesunięcia wyborów jest negatywnie oceniany przez opozycję, która zarzuca PiS ręczne sterowanie datą wyborów. Pojawiają się również hasła o tym, że PiS po prostu boi się, że mógłby przegrać z kretesem w wyborach samorządowych jesienią 2023 roku i próbuje zyskać na czasie.
Natomiast prawica ocenia swoje działania jako czysto logistyczne, którego celem jest uniknięcia nałożenia na siebie dwóch kampanii wyborczych w tym samym czasie.