Panie Grzegorzu zacznijmy od przedstawienia się, kim Pan jest?
Nazywam się Grzegorz Kina, mam 44 lata i jestem mieszkańcem Bogatyni od urodzenia. Jestem absolwentem Technikum Energetycznego w Bogatyni, ukończyłem studia na Uniwersytecie Wrocławskim na Wydziale Prawa i Administracji i studia podyplomowe "Nowoczesne Zarządzanie kadrami" na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu.
Przez wiele lat pracowałem w Przedsiębiorstwie Usługowo Produkcyjnym "Eltur-Serwis" Sp. z o.o., prowadziłem własną działalność gospodarczą, byłem pracownikiem firm handlowo-usługowych na terenie Bogatyni. Przez kilkanaście miesięcy przebywałem w USA szlifując język, zbierając ciekawe doświadczenia, obserwując jak wygląda życie i praca w warunkach gospodarki rynkowej.
Pełniłem też funkcję kuratora sądowego. Moją największą pasją jest hodowla psów.
Dlaczego Pan kandyduje?
W Bogatyni od dłuższego czasu narasta zjawisko apatii, zniechęcenia, przekonania, że wszystko tu się kończy. Nie zgadzam się z takim podejściem, dlatego zamiast narzekać postanowiłem podjąć się wyzwania przywrócenia nadziei mieszkańcom Bogatyni, wszystkim, którzy w sercu mają Bogatynię. Nasza gmina to najpiękniejsze miejsce w Polsce, tylko trzeba dać jej szansę, by pokazała to całemu światu. Wierzę, że mogę to sprawić!
Mam 44 lata, bogate już doświadczenie zawodowe, wykształcenie związane z administracją, a przede wszystkim kocham nasze miasto. Mam też mnóstwo pomysłów i zapału, by je zrealizować. Ponadto uważam, że to mieszkańcy Bogatyni sami powinni decydować o losach naszej gminy. Nie zgadzam się, by kandydatów przywożono nam w teczkach.
Jakie Pana zdaniem są największe, najważniejsze problemy Bogatyni?
W Bogatyni problemy czają się za każdym rogiem, można powiedzieć, że leżą na ulicy.
Mamy składowisko śmieci Revity, których usunięcie powinno odbyć się już dawno, bo to tykająca bomba ekologiczna. Sieć wodno-kanalizacyjna wymaga w wielu miejscach wymiany. To samo dotyczy sieci ciepłowniczej. Wszyscy obawiamy się o przyszłość kopalni i elektrowni, jako ważnych miejsc pracy, o przyszłość szpitala, basen. Sytuacja w miejskich spółkach wykazujących straty wymaga natychmiastowej interwencji.
Dzisiaj najważniejszy wydawać może się szpital, a już jutro: np. jakość wody w naszych kranach. Wszystko może być najważniejsze.
Ale zamierzam zacząć przede wszystkim od zapanowania nad chaosem, który się wkradł do naszego samorządu, ułożenia dobrej relacji z Radą Miasta, postawienia urzędu na nogi! Szybko trzeba będzie zająć się przygotowanym właśnie budżetem.
Od początku sprawowania funkcji zamierzam zająć się poprawą bezpieczeństwa w Bogatyni. Już w pierwszych dniach będę chciał się spotkać z Komendantem Powiatowym Policji by określić wspólne działania w tym zakresie. Moim celem jest ściągnięcie do Bogatyni dodatkowych patroli, założenie monitoringu w ważnych dla poczucia bezpieczeństwa miejscach takich jak obiekty szkolne, parki, tereny rekreacji. Musimy zmienić wizerunek Bogatyni.
Jaki ma Pan plan działania?
Bogatynia musi zostać uwzględniona w Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Bogatynia potrzebuje wsparcia, które pozwoli nam na dokonanie przemiany społeczno-gospodarczej i zmienienie się z ośrodka silnie uzależnionego od węgla brunatnego w region niezależny energetycznie, ciekawy turystycznie, atrakcyjny do inwestowania. Uwzględnienie Bogatyni w tym Funduszu pozwoli na pobudzenie aktywności, nie tylko w samorządzie, ale wśród podmiotów gospodarczych działających na terenie gminy, stowarzyszeń i wspólnot mieszkaniowych. To szansa na bezpieczną przyszłość i łagodne przejście przez czekającą nas transformację energetyczną. Te pieniądze potrzebne są teraz, a nie za 20 lat.
Nie będę jednak czekać aż nam manna spadnie z nieba. Zamierzam wyznaczyć w mieście tereny pod budownictwo mieszkaniowe, gdzie przy udziale środków zewnętrznych można zrealizować program Mieszkanie Plus. Część mieszkań może zwiększyć zasoby komunalne, a część stanowić ofertę dla młodych małżeństw, których nie stać na własne mieszkanie.
Gmina musi przygotować też ciekawą ofertę inwestycyjną, służyć temu mogą nie tylko tereny gminne, ale również tereny należące do Skarbu Państwa lub tereny prywatne wymagające zmiany w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Należy uwolnić wiele inicjatyw i pomysłów niemogących się dotychczas przedrzeć przez biurokratyczne zasieki. Chciałbym w większym zakresie prowadzić konsultacje z przedstawicielami przedsiębiorców, przede wszystkim z Bogatyni, ale liczyć będą się wszystkie inicjatywy zmierzające do zwiększenia miejsc pracy w gminie.
Zamierzam w większym stopniu zadbać o mieszkańców wszystkich gminnych miejscowości wprowadzając lepsze połączenia komunikacyjne. Cała gmina powinna zostać objęta systemem ścieżek rowerowych, dając olbrzymie możliwości aktywnego spędzania czasu. Część ścieżek może mieć charakter mieszany, pieszo-rowerowy.
Przestrzeń miejska potrzebuje uporządkowania, mieszkańcy oczekują miejsc wypoczynku. Zamierzam zadbać o parki, zalew, pora pomyśleć o zagospodarowaniu otoczenia Koła Obserwatora, którego teren mógłby stać się miejscem wielu imprez plenerowych.
Oferta kulturalna naszego miasta jest zbyt uboga, by zachęcać do zamieszkania w Bogatyni. Zamierzam to zmienić organizując wiele imprez plenerowych, wykorzystując pomysły naszej młodzieży, seniorów, osób zrzeszonych w stowarzyszeniach, w poszczególnych sołectwach.
Mamy naprawdę świetne położenie. Graniczymy z dwoma państwami jednocześnie. Współpracując z rządem możemy na ciekawe pomysły przeznaczyć setki hektarów powstałych po rewitalizacji terenów byłej odkrywki. Wykorzystajmy te atuty do realizacji wielu transgranicznych projektów. Do tego potrzebna jest zgoda z naszymi sąsiadami. Być może 3 lata to za krótko, by wszystko zrealizować, ale od czegoś trzeba zacząć.
Czy Bogatynia poradzi sobie bez kopalni i elektrowni Turów?
Zacznę od tego, by nie było żadnej wątpliwości, chciałbym, żeby kompleks Turów, kopalnia i elektrownia oparta na węglu brunatnym, działały jeszcze przynajmniej 20 lat. Słyszymy jednak niepokojące sygnały płynące od PGE, które zamierza pozbyć się aktywów węglowych oraz niejasne wyjaśnienia rządu dotyczące kopalni Turów. Możemy zostać zaskoczeni scenariuszem, na który nikt Bogatyni nie przygotował. By rozmawiać o budżecie bez wpływów z kopalni i elektrowni musimy pozyskać inwestycje, zatrzymać odpływ młodych ludzi, ściągnąć do Bogatyni ludzi z pomysłami i inwencją. Moim marzeniem jest stworzenie bogatyńskiej "Doliny Krzemowej"!
Jakie propozycje ma Pan dla młodych ludzi?
Bez ludzi młodych nie ma mowy o dobrych perspektywach dla Bogatyni!
By zatrzymać lub ściągnąć młodych ludzi do Bogatyni potrzebne są atrakcyjne miejsca pracy, dostępne mieszkania, ciekawa oferta kulturalna, dostępność do żłobka i przedszkola, dobre połączenia komunikacyjne, czyste powietrze, tereny rekreacyjne, dobry poziom edukacji, niskie podatki. Chciałbym zacząć od dialogu i rozmowy z młodymi mieszkańcami Bogatyni, by razem z nimi określić, co jest z tych spraw najpilniejszą kwestią. Mam nadzieję, że powołamy Bogatyńską Radę Młodych. Zamierzam młodych ludzi zapraszać często do urzędu, prowadzić z nimi uczciwy dialog. Chciałbym, żeby nasze szkoły mogły w zakresie edukacji rywalizować z najlepszymi ośrodkami w Polsce. Jednym z moich zamierzeń jest większe wsparcie dla nauki języków obcych, zarówno w ramach zajęć lekcyjnych, jak i w formie pozalekcyjnej.
W swoim programie wysoko umieścił Pan sprawę bogatyńskiego szpitala, jakie ma Pan plan na tą placówkę?
Szpital dla Bogatyni oznacza bezpieczeństwo jej mieszkańców, pracowników największych w naszym powiecie zakładów pracy. Oznacza też wysokie koszty dla budżetu. Zapowiedzi restrukturyzacji szpitala zakładały, że stanie cud i od zaraz zmaleją koszty jego utrzymania. Nie da się przeprowadzić reformy szpitala bez zapewnienia finansowania tej placówki w okresie przejściowym. Trzeba sobie jasno powiedzieć, żaden cudotwórca się tego nie podejmie bez aktywnej roli gminy. Szpital to przede wszystkim ludzie, którzy potrzebują mocnego lidera, który będzie się cieszył silnym wsparciem włodarza miasta i rady miasta. Należy doprowadzić do sytuacji, w której nie będzie wymagane zwiększenie nakładów na szpital, przekazywane środki będą przeznaczane na inwestycje, w wyposażenie i remonty. Do realizacji tych zadań musi być wyznaczony fachowiec, a nie osoba, która ma się wszystkim podobać. Do czego mogą prowadzić obietnice bez pokrycia widzimy na podstawie zgorzeleckiego szpitala. Nie zgadzam się z dotychczasowym lekceważeniem prac komisji konkursowej przez byłego burmistrza i pełniącego obowiązki obecnie. Zamierzam zaufać komisji, która składała się z ludzi kompetentnych, którym na sercu leży nasz szpital. Nie zgodzę się na uzależnienie naszego szpitala od placówki w Zgorzelcu. Współpraca tak, ale na partnerskich zasadach.
Czy jeszcze chciałby Pan coś dodać?
Nie da się o wszystkim od raz powiedzieć. W trakcie kampanii zamierzam rozmawiać z mieszkańcami pytając ich o zdanie w kwestiach, o których rozmawialiśmy. Zachęcam też do wypełnienia ankiety na moim profilu facebookowym: http://bit.ly/GrzegorzKinaPyta.
Wszystkie uwagi będę szczgółowo analizował i w miarę możliwości uwzględniał w działaniu.
Dziękuję za rozmowę.